Wszystko zaczęło się od Sokoła

Wszystko zaczęło się od Sokoła

Wszystko zaczęło się od Sokoła
autorem artykułu jest Aleksander Sowa

Już jesienią 1944 roku w ruinach byłej fabryki amunicji w Warszawie grono entuzjastów starało się uruchomić produkcję motocykli. Trwała jeszcze jednak wojna, wiec dopiero 22 lipca 1947 roku dwa pierwsze Sokoły 125 zostały przedstawione w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, po czym szybko zadecydowano o ich produkcji seryjnej.

Jej skala była niewielka ze względu na ograniczoną powierzchnię hal montażowych, jak i na konieczność stosowania importowanych rur na ramy. Przyznać trzeba, że w tym samym czasie budowano także, głównie z pozostałości przedwojennych części SHL 125 N 7, które od Sokoła 125 różniły się m.in. właśnie ramą. Ostatecznie z końcem roku 1950 produkcję Sokoła 125 wstrzymano po wyprodukowaniu ok. 2000 szt., zresztą SHL także, stawiając na produkt powstającej Warszawskiej Fabryki Motocykli czyli WFM, znany potem wszystkim jako „fumka”.

Sokoła 125 produkowano w Państwowych Zakładach Samochodowych nr 2 w Warszawie zatem niespełna 3 lata. Jego konstrukcja oparta była sprawdzonym, niemieckim wzorcu DKW RT 125, z którego oprócz nas skorzystali Rosjanie, Anglicy, Amerykanie a nawet Japończycy. Ponieważ wyprodukowano tylko niewielką ilość Sokołów 125 m. in. dlatego bardzo mało egzemplarzy zachowało się do dzisiaj. Tym, bardziej, że był to motocykl stosunkowo tani i miał przede wszystkim utylitarne dla powojennych właścicieli, nie zaś inne znaczenie więc eksploatowano go końca jego jednośladowego życia.

Tym bardziej, że motorek sprawdził się w tym czasie znakomicie – zadowalając się w codziennej eksploatacji niemal mikroskopijnymi ilościami paliwa, (średnio 2, 5 l) to na skutek niskiego sprężania (1:6) miał w tym względzie bardzo małe wymagania. Zbiornik paliwa pozwalał na przejechanie ponad 350 km, a przy takim podwoziu prędkość maksymalna 67 km/h była wystarczająca. Z masą 80 kg, był lekki niemal jak motorower, co ułatwiało prowadzenie, prosta – niemal prymitywna konstrukcja pozwalała na łatwe naprawy a i psuć nie miało się tak naprawdę co. Koło przednie zwieszone było na widelcu trapezowym z centralną sprężyną śrubową typu baryłkowego i dwoma amortyzatorami ciernymi z regulacją docisku. Zawieszenie koła tylnego było sztywne, a namiastkę komfortu zapewniało stalowe siodło wyściełane skórą, mocowane z przodu wahliwie za pomocą blaszanych wsporników, z tyłu na dwóch sprężynach. Interesująca była skrzynka narzędziowa w postaci walcowej puszki mocowanej umieszczona pod siodłem do ramy wyposażona w komplet narzędzi i pompkę. Do zapłonu nie był konieczny akumulator, którego zresztą nie było. Najpoważniejszą wadą Sokoła 125 była mała moc prądnicy, co odbijało się na marnym oświetleniu drogi podczas podróżowania nocą. Poza tym, zabranie w drogę pasażera o masie większej niż 40 kg groziło połamaniem ramy! Nic dziwnego – był to przecież motocykl jednoosobowy. Za to pozwalał dziarsko przemieszczać się pomiędzy gruzami odbudowywanych właśnie miast, miasteczek i wsi.

A o to przecież wtedy chodziło.

--
Aleksander Sowa
----------------------
www.wydawca.net

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zobacz takze:
Pokaż wszystkim, jak łatwo i szybko mogą znaleźć Twoją
Podstawy szybkiego czytania - cz. 4
List do fajnych babek ;)
Programy partnerskie w praktyce
Bezruch